Nie oznaczało to jednak ciągłego poszukiwania języka – językiem zawsze dysponował własnym, mówiąc to, co chciał powiedzieć. Wędrówka ta polegała na szukaniu inspiracji i wyzwań, aktualnych sposobów sięgnięcia doskonałości.
Dotarłszy na szczyt i poznawszy jego zakamarki, szedł dalej. W ten sposób przewędrował drogę z Ukrainy, z rodzinnego majątku Tymoszówka, gdzie przyszedł na świat w 1882 roku, do Berlina – poprzez studia w Warszawie u Noskowskiego (a raczej: mimo nich) dochodząc do Richarda Straussa, jak większość jego poszukujących rówieśników. Następnie, wędrując przez Sycylię i kraje Maghrebu, i chłonąc fascynację archaicznymi kulturami śródziemnomorskimi – doszedł do swoistego impresjonizmu, bardziej jednak zabarwionego mistycyzmem i ekspresją Wschodu niż elegancją Paryża.
W końcu, odkrywając czar archaizmów na własnym gruncie, przeszedł w góralszczyznę z Podhala, sięgając też po inne polskie regionalizmy. Dalej może byłby indywidualny neoklasycyzm – a jeszcze później? Nie dowiemy się, rok 1937 – ostatni atak gruźlicy – przerwał tę fascynującą wędrówkę.
„Zdawało mi się oto zawsze, że w istocie swej oblicze prawdziwej kultury ludzkiego ducha jest jedno; iż zbyt pochopnie zwykliśmy dokonywać schematycznego podziału na kulturę umysłu w nauce i kulturę uczuć w sztuce. […] Czyż bowiem nie jest nauka w sferze niewątpliwej swej twórczości najwznioślejszą ze sztuk? […]
Z drugiej zaś strony – sztuka na tych swych wyżynach […] nie jestże w samej rzeczy najpiękniejszą z nauk, […] której zadaniem jest budzić nie tylko spontaniczny poryw zachwytu i wzruszenia, lecz i obiektywnie uzasadnioną ocenę tych wartości, jakie przynosi ze sobą dane dzieło sztuki?”.
Przemówienie Doktora Karola Szymanowskiego [podczas promocji na doktora filozofii honoris causa Uniwersytetu Jagiellońskiego], w: K. Szymanowski, Pisma muzyczne, s. 311.
"– Czy lubi Pan muzykę jazzową?
– Nie hot jazz. Ale poza tym muzyka jazzowa bywa fantastycznie piękna."
Sławny kompozytor polski w Kopenhadze, w: K. Szymanowski, Pisma muzyczne, s. 462.
„Koncert skrzypcowy z pomocą Pawła skończyłem […]. – Muszę powiedzieć, że jestem bardzo kontent z całości – znów różne nowe nutki – a zarazem trochę powrotu do starego. – Całość strasznie fantastyczna i nieoczekiwana.”
List Szymanowskiego do S. Spiessa, 27 VIII 1916, w: K. Szymanowski, Korespondencja, t. 1, PWM, Kraków 2007.
„[…] w zasadzie każdy poszczególny człowiek jest właściwie urodzonym muzykiem, bowiem muzyka jest niejako niezmienną funkcją pewnych psychologicznych właściwości, stałym […] wyrazem jego indywidualnego liryzmu.”
Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, w: K. Szymanowski, Pisma muzyczne, s. 280.
„Kochany Karolu!
Wiesz, a raczej właśnie zdaje się, że nie wiesz, jak jestem szaloną entuzjastką twojej muzyki, i że np. III Symfonia i Koncert skrzypcowy to były jedne z największych wrażeń mego życia, ale zdaje mi się, że w Stabat osiągnąłeś jakieś jeszcze wyższe, niedostępne szczyty, jest się wprost zmiażdżonym absolutną doskonałością tej genialnej rzeczy.”
Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie do Karola Szymanowskiego w Edlach, Stawisko 12 I 1929, w: K. Szymanowski, Korespondencja, t. 3, cz. 2, Kraków 1997, s. 41.
„Bach, Beethoven, Chopin. Oni to byli towarzyszami mego dzieciństwa. Zapewne w tym tkwi tajemnica ich wpływu na mnie. […] jako mały chłopak miałem nieprawdopodobną pogardę dla muzyki operowej. Zabawne. Dzisiaj bardzo cenię Verdiego.”
Rozmowa z Karolem Szymanowskim, w: K. Szymanowski, Pisma muzyczne, s. 436.
„Ja nawet sam pisuję wiersze. Zacząłem je popełniać już w wieku dojrzałym. Ale przed śmiercią spalę je wszystkie, co do jednego!”
Rozmowa z Karolem Szymanowskim, w: K. Szymanowski, Pisma muzyczne, s. 437.
„Oto każdy z nas, wśród ciężkiej, wyczerpującej zawodowej pracy w mieście, magiczną sztuką oszukując przebiegle mizerny swój budżecik, odkłada na bok tych kilka ‘dutków’, aż wreszcie wyłuskawszy z niemałym trudem kilka wolnych dni, mknie cichcem do Zakopanego. Tam zaś gość taki, z uśmiechniętą, zarumienioną twarzą, z błyszczącymi oczyma, włóczy się radosny po białych śniegach i […] jest szczęśliwy, i to – w pewnych chwilach – owym tajemnym, cichym, dalekim szczęściem samotników […]”.
List do przyjaciół w Zakopanem, w: K. Szymanowski, Pisma muzyczne, s. 374.
„[…] daremniebyśmy poszukiwali w dziedzinie innych sztuk pięknych tej powszechności i bezpośredniości oddziaływania, jaka jest właściwa muzyce.”
Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, s 129
„Nie wiem, czy jesteśmy narodem bardzo czy też średnio muzykalnym, z bogactwa i piękności naszego folkloru należałoby raczej wnosić, iż wprost nie umieliśmy w dostatecznej mierze wyzyskać wrodzonej — powiedzmy: potencjalnej — naszej muzykalności.”
Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, s 133
"Muzyka to potężna broń w walce z ciemnotą i barbarzyństwem mas, to istotny pokarm duchowy, zawierający największą bodaj ilość odżywczych witamin i najłatwiej przytem przenikających w najgłębsze warstwy ludności."
Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, s 134
„Punkt widzenia muzyki-narkotyku zaczyna coraz wyraźniej ustępować poglądowi na nią jako na odżywczą twórczą witaminę.”
Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, s 138
„dzieje ludzkości to właściwie dzieje jej sztuki. Jest to jakby tajemne światło, oświecające od wewnątrz istotne znaczenie życiowych faktów, zachodzących pomiędzy ludźmi, społeczeństwami, narodami”
Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, s 139
„Bezinteresowność jest kardynalnym warunkiem, jedyną psychologiczną podstawą, na której mogło wzróść to zadziwiające zjawisko, jakiem jest w duchowem życiu człowieka wszelki objaw sztuki."
Wychowawcza rola kultury muzycznej w społeczeństwie, s 146
„Fatalnie jest już w tak młodym wieku skomponować swoją IX Symfonię.”
Opis: o swojej Etiudzie b-moll op. 4.
Źródło: Janusz Ekiert, Czy wiesz? Zagadki muzyczne, Warszawa 1995, wyd. Alfa, s. 83, 242.
„Ta muzyka – to wysiedziana kanapa.”
Opis: o powszechnym naśladownictwie muzyki Ludwiga van Beethovena
Źródło: Janusz Ekiert, Czy wiesz? Zagadki muzyczne, Warszawa 1995, wyd. Alfa, s. 84, 242.
„Po jednym z naszych występów przyszedł za kulisy pewien dobrotliwie uśmiechnięty widz. – Bardzo mi się podobały ludowe piosenki śpiewane na jazzowo – powiedział z uznaniem. Był to Szymanowski.”
Mieczysław Fogg o spotkaniu z Karolem Szymanowskim
Źródło: Janusz R. Kowalczyk, Mieczysław Fogg
„Rzadko który z kompozytorów był tak podatny na podniety literackie jak Szymanowski.”
Autor: Jarosław Iwaszkiewicz, Szymanowski a literatura w: Księga sesji naukowej poświęconej twórczości Karola Szymanowskiego, Warszawa 1964, s. 127.
Karol Szymanowski we Francji w maju 1936 roku. Fot. Studio Lipnitzki / Roger-Viollet
W pierwszym okresie – zanurzone w późnym romantyzmie: stopniowo przekraczające go – ale wciąż do niego się odnoszące. To Sonata skrzypcowa albo popularna Uwertura E-dur, metafizyczne Hymny do słów Kasprowicza. Następnie nagłe wyzwolenie: ekspresja, lecz skąpana w feerii brzmień. Impresjonizm, ale swoisty, bo zarazem wyrafinowany, intensywny, wręcz żarliwy i – pełen tęsknoty. To Mity, Maski, Metopy, III Sonata fortepianowa. Moment najwyższej dojrzałości. III Symfonia, I Koncert skrzypcowy. Król Roger, zwracające się w stronę Orientu pieśni.
I znowu drgnienie: twórca przechodzi z rozpoznanej już, a może wyczerpującej się krynicy do nowego świata: stopniowo oczarowuje go pierwotny urok folkloru i możliwości wzbogacenia go i wysublimowania – przeniesienia na własną niwę. Stopniowo wyłaniają się Słopiewnie, IV Symfonia, dwa opusy Pieśni kurpiowskich, wreszcie balet Harnasie i II Koncert skrzypcowy. Mazurki. Tematy wirują oberkiem albo na tle burdonów strzelają ku tatrzańskim halom – jednocześnie wprowadzając polską muzykę na najwyższe szczyty. Muzykę swojską i własną, ale kosmopolityczną, dla której naturalnym miejscem są międzynarodowe estrady.
Z miejsca na miejsce, z inspiracji w inspirację, z jednego stylu w drugi. Zgodnie z własnymi, szczerymi potrzebami – bez manifestów i teatralnych gestów, mających uzasadniać słowami to, czego publiczność nie dosłuchałaby się w muzyce. Same dźwięki są wystarczające.
To jednak nie przypadek: niebawem kompozycje Szymanowskiego znalazły miejsce w repertuarach wielu znakomitych artystów. Pierwsze spotkania międzynarodowej publiczności z tą muzyką następowały dzięki najsławniejszym wykonawcom epoki: obok Rubinsteina był to przede wszystkim Paweł Kochański – skrzypek uwielbiany na obu półkulach, a także wybitny dyrygent Grzegorz Fitelberg.
I Koncert skrzypcowy, pełen zaskakujących barw, grał też wielki wirtuoz Bronisław Huberman, a także wybitny, skupiony Georg Kulenkampff, śpiewające i szemrzące podwójnymi trylami Źródło Aretuzy wykonywali zaś – a niektórzy nawet nagrywali – praktycznie wszyscy, wraz z Jozsefem Szigetim i młodym Yehudim Menuhinem. Później mistrzem tej muzyki był też Roman Totenberg i Dawid Ojstrach – no i naturalnie wszyscy wybitni skrzypkowie polscy.
IV Symfonię wykonywał sam autor (i każdy pianista powinien posłuchać zachowanych fragmentów tej interpretacji!), od razu włączył ją do repertuaru również Jan Smeterlin, a niebawem i Artur Rubinstein. II Sonata po raz pierwszy zabrzmiała pod palcami młodego jeszcze Rubinsteina, aby później przejść w gestię Heinricha Neuhausa i jego moskiewskich uczniów, przede wszystkim Światosława Richtera (wraz z Sonatą III).
Muzyka Szymanowskiego nie była więc nieznana – padła jednak ofiarą historii. Najpierw wymazała ją z pamięci wojna: kompozytor zmarł tuż przed jej wybuchem, w 1937, a po jej zakończeniu obarczono muzykę współczesną nowymi powinnościami. Wówczas też pojawił się problem zupełnie chybionej promocji. Polska Ludowa próbowała sprzedać swego wybitnego, niedawnego kompozytora jako – rzecz jasna – przede wszystkim folklorystę. Przy powojennej jawnej pogardzie dla tego stylu, świat musiał więc odkrywać Szymanowskiego sam, na nowo, bez udziału państwowych agentur kulturalnych. Potrzebował na to i czasu, i właściwego utworu. Renesans zaczął się więc od erotycznej mistyki Króla Rogera i poszukujących nowego repertuaru dyrygentów: Charles’a Dutoit i Simona Rattle’a. Dziś – trzy dekady po ponownym zaistnieniu – muzyka Szymanowskiego należy już do standardowego repertuaru solistów, orkiestr, dyrygentów i teatrów.